- Jasiu, słyszałem, że dostałeś jedynkę z historii!!! - krzyczy ojciec na Jasia. - To wszystko przez Łokietka! - broni sie Jaś. - To po co się z gówniarzem zadajesz?!
Zajęcia z przyrody. Pani prosi dzieci, aby powiedziały jakie znają zwierzęta prehistoryczne. Zgłasza się jedno dziecko: - Proszę pani, ja słyszałem, że były pterodaktyle. - Bardzo dobrze - odpowiada Pani - Jakie jeszcze znacie zwierzęta? - pyta. Zgłasza się drugie dziecko: - Prosze pani - mamuty. - Bardzo dobrze - odpowiada znowu Pani. Może jeszcze jakieś znacie? Zgłasza sie Jasiu. - Proszę Pani - ja jeszcze wiem - tatuty. Pani się zamyśliła - patrzy na Jasia i mówi - pterodaktyle - tak, mamuty - tak, ale tatuty? - No tak prosze Pani, były - odpowiada Jasiu - ktoś przecież musiał pierdolić te mamuty.
Lekcja biologii. Pani pyta Jasia: - Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach? - Dźwiedź. - Chyba niedźwiedź? - Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
Jedna z młodszych klas szkoły podstawowej. Pani nauczycielka stojąc na ławce zmienia jakiś obrazek, a dzieci trzymają ławkę, aby pani nie spadła. Jasio korzystając z okazji zagląda pani pod spódniczkę. Wchodzi inny nauczyciel, zauważył co wyczynia chłopiec i mówi: - Jasiu uważaj bo oślepniesz!!!!! Jasio zakrywa jedno oko ręką i mówi: - Pierdzielę, zaryzykuję na jedno oko.
- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu. - Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci. - A kto lubi, Będziemy uważali.
Biegnie Jasio z karnistrem na stacje benzynową. Dobiega zdyszany i prosi do pełna. Sprzedawca pyta: - Co pali sie? - Tak, szkoła, ale coś jakby przygasa.
Przychodzi mały Jasio do apteki i mówi do aptekarza: - Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży! Aptekarz się zdenerwował i reprymenduje Jasia: - Po pierwsze - to o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos, - Po drugie - to nie jest dla dzieci, - Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie, - Po czwarte - są tego rózne rozmiary. Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi: - Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie, - Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom, - Po trzecie - to nie dla ojca, tylko dla mamy, - Po czwarte - mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary.
Pani pyta dzieci w szkole, kim chcą zostać w przyszłości. - Prawnikiem - mówi Małgosia - Lekarzem - mówi Zbysio - Harleyowcem - wyrywa się z ostatniej ławki Jasio!!! - A co robi taki Harleyowiec? - pyta Pani - Jak to co?? Jeździ na Harleyu, pije piwo i posuwa panienki.... - Jasiu, ale ty jesteś na to za młody!!! - Ale ja już jestem młodym Harleyowcem - odpowiada Jasio. - A co robi młody Harleyowiec? - Młody Harleyowiec jeździ na rowerze, pije oranżadę i się onanizuje...
Siostra katechetka wzięła zastępstwo na lekcji biologii. Pyta dzieci: - Co to jest: małe, rude i skacze po drzewach? Zgłasza się Jasio: - Wygląda mi to na wiewiorkę, ale jak znam siostrę to pewnie Pan Jezus.
Lekcja w szkole muzycznej. - Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać jaki to utwór Beethovena. Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc. Dzieci krzyczą: Wiemy, wiemy - to "Sonata księżycowa". - Brawo!! - mówi pani. Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał. Dzieci krzyczą - wiemy, wiemy - to "Symfonia pastoralna". - Świetnie!! - mówi pani. Następnie do tablicy podchodzi Jasio i maluje wielkieeeeeeego penisa. W klasie cisza. Pani: Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic wspólnego z utworami Beethovena. Na to Jasio z pretensją w głosie: - "Dla Elizy"?!!
Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem. Historyjki mieli opowiedzieć dzieciom ich rodzice. Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają. Pierwsza jest Małgosia: - Moja mamusia i tatuś hodują kury - na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość zdechła. - Dobrze Małgosiu, a jaki z tego morał? - Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną - tak powiedzieli rodzice. - Bardzo ładnie. Następny Mareczek: - Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj, rodzice już liczyli ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty. - Dobrze Mareczku, a jaki z tego morał? - Nie z każdego jajka wylęga się kura - tak powiedzieli rodzice. - Bardzo ładnie. No i wreszcie opowiada Jasio: - Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, sten'a, sto nabojow, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky na raz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20 metrów w sam środek niemieckiego garnizonu. I tu dawaj! Pandemonium! Dziadek Staszek pruje ze sten'a! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80-ciu ubił i jak skończyły mu się pestki, wyjął nóż i kosi Niemrów jak Boryna zboże. Na 30-tym klinga poszłaaaa, pozostałych dziadek zarąbał z buta i uciekł. W klasie konsternacja. Pani ostrożnie pyta się: - Śliczna historyjka dziecko, ale jaki z tego morał? - Też się taty pytałem, a on na to: "Nie wkur**aj dziadka Staszka jak se popije".
Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta, jak zwierzęta się nazywają. - To jest kot - mówi Małgosia. - Bardzo dobrze. A to? - To jest piesek - odpowiada Krzyś. - Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia. Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować: - Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia. - Nienasycony buhaj?
Na lekcji Jasio podnosi rękę do góry. Pani pyta: - Jasiu, co chcesz powiedzieć? - ... Bo prosze Pani... ten chłopak, co siedzi obok w ławce zjebał się i strasznie śmierdzi! Pani załamała ręce i mówi: - Jasiu, tak brzydko się nie mówi! Można powiedzieć, że kolega puścił bąka. Zapamiętaj to sobie! - Dobrze.... Po kilku minutach Jasio podnosi rękę. - Jasiu, co znowu chciałeś? - Prosze pani, ten kolega co przedtem puścił bąka, znowu się zjebał!!!
Pani w szkole pyta Jasia: - Powiedz mi kto to był: Mickiewicz, Słowacki, Norwid? - Nie wiem. A czy pani, wie kto to był Zyga, Chudy i Kazek? - Nie wiem - odpowiada zdziwiona nauczycielka. - To co mnie pani swoją bandą straszy?
Jasio siedzi w kościele i kręci różańcem założonym na palec. Podchodzi ksiądz i mówi: - Jasio nie machaj tym różańcem, bo na każdym z tych paciorków ...
|